niedziela, 14 kwietnia 2024

Kampania Sonum. Pierwsze starcie.

R'zhakh patrzył na szarżę zielonoskórych, która rozrywała oddziały dowodzone przez Sepulchranta. Lord Nakhmet wydał mu jasne rozkazy: nie tracić zbyt wielu sił na obronę wejścia do krypty Overlorda. 

R’zhakh zdawał sobie sprawę, że jeśli te knowania ujrzałyby światło dzienne, razem ze swoim lordem zostali, by skazani na ostateczną dezintegrację. 

Jeśli plan Nakhmeta odniósłby sukces, ten zagarnąłby tytuł Overlorda dla siebie. Dodatkowym smaczkiem pozostawało upokorzenie bezczelnego Technomancera.


Wzajemna niechęć obu Crypteków sięgała czasów kiedy obaj posiadali jeszcze organiczne ciała. Fakt, że Sepulchrant ośmielił się wprost mówić o trosce, jaką R’zhakh otacza Heav Lokhust Destroyera, dołożyła tylko kolejny powód do opasłej księgi uraz.






Ku uciesze R’zhakha Technomancer padł już w pierwszych chwilach bitwy, trafiony precyzyjnym strzałem grota. Nawet wśród tej prymitywnej grzybni, jaką są orki, ta kreatura stała na samym dole hierarchii. 

Jak tylko Sepulchrant się zregeneruje,  Plasmancer będzie mu to wypominał przez kolejne milenia.


Jeszcze za nim C’tanowie oszukali Necronów, Lokhust Heavy Destroyer, o którym wspomniał Techonamcer nosił imię R’zorkha i był młodszym bratem Plasmancera. 

Miliony lat spędzone w stalowym ciele spowodowały, że R’zorkh stał się jednym z tysięcy Necronów, które dołączyły do Kultu Niszczycieli. 

Niszczyciele wierzą, że zmierzają do pełnej doskonałości, jaką jest wyzbycie się resztek emocji i pełne oddanie idei bycia maszyną.


R'zhakh  jednak nigdy nie wyzbył się sentymentu do tego kim kiedyś był jego młodszy brat, nawet jeśli R’zorkh dobrowolnie wymazał te wspomnienia. 

Teraz jedyne chwile, kiedy mógł czuć jakąś namiastkę więzi z R’zorkhem, to momenty kiedy razem oddawali się pasji niszczenia organicznych form życia. 


Z rozmyślań wyrwał go fakt, że na pozycje, które zajął wraz z oddziałem Immortalsów zmierzał orczy warboss. 

Technomancer ze swoimi konstruktami i oddziałem wojowników, praktycznie nie wyrządzili żadnych szkód orkom. Mało tego, nieopodal punktu dostępu do krypt  teleportował się ostatkiem sił kuriozalny pojazd, którego pasażer pokonał Sepuchlranta. Jeśli tym razem jego działa uderzą w zabezpieczenia bramy, to sam Nekhmet mógłby podzielić losy dotychczasowego Overlorda.

 

Na szczęście orki prąc do przodu weszły wprost pod ostrzał Destroyerów oraz Canoptek Doomstalkera. Po chwili z teleportującej się maszyny jak i orczej ciężarówki zostały tylko kule ognia. Ten sam los spotkał jednego z pokracznych Deff Dreadów. 


Orczy boss wraz z obstawą zostali zmuszeni do pokonania ostatniego odcinka dzielącego ich od R’zhakha, pieszo. Plasmancer liczył, że za nim im to się uda, działa Doomstalkera zetrą ich z powierzchni planety. 


W tym momencie reaktor napędzający jego stalowe ciało zaczął pracować na maksymalnych obrotach. Była to reakcja na grozę, która zalała poznawcze matryce R’zhakha. Jego brat wraz z drugim destroyerem zostali zaszarżowani przez pozostałego przy życiu Deff Dreada. 



Za nim Plasmancer zdążył zareagować i zalać maszynę ogniem z własnej lancy jak i z karabinów Immortali, jeden z Destroyerów został rozszarpany na strzępy. 

W chaosie bitwy R’zhakh nie wiedział, czy zniszczony został brat, czy jego towarzysz. Wściekły uwolnił całą energię zgromadzoną w swoim ciele, aby wzmocnić kanonadę swojego oddziału. Nie minęła krótka chwila, kiedy drugi z Deff Dredów rozleciał się na części. 


Niestety uwagę, którą poświęcił Deff Dredowi wykorzystał oddział grot tanków, który zaczął przetrzebiać ostrzałem jego Immortali, a następnie wbił się w sam jego środek szaleńczą szarżą.


Gdyby nie fakt, że reszta orczych oddziałow uległa rozsypce R’zhakh pewnie podzieliby los Technomancera. Na szczęście, wsparcie pozostałych sił pozwoliło wyjść mu cało z tej opresji. 


Pozostałe przy życiu orki rozbiły wejście do krytpty Overlorda i tam poszukały schronienia. R’zhakh otrzymał raport o statucie swoich sił i z ulgą stwierdził, że jego brat pozostał na polu bitwy bez ani jednego draśnięcia. 

Teraz miał czas przetworzyć informację na temat wydarzeń, które przed ch
wilą miały miejsce. Zrozumiał, że plan Nakhmeta zadziałał. Dobrze wiedział, że jego pan zadba o to, żeby orkom żadne systemy obronne nie przeszkodziły w splądrowaniu krypty. 


Już niedługo pozostałe w krypcie oddziały i cryptecy będą odnawiać przysięgę wierności nowemu Overlordowi Nakhmetowi, a on Excavator R’zhakh dozna zaszczytu udziału w tym triumfie.

 



czwartek, 28 marca 2024

Kampania Sonum. Preludium.

Odkurzam bloga, żeby znów wrzucić fabularyzowane kawałki na podstawie armii i bitew do kolejnej kampanii WH40k organiozwanej przez Bahiora z The Dark Oak. Tym razem gram necronami, o których pisałem w ostatnim poście. Nie przedłużając, zapraszam do lektury, ostrzegam, że będą potworki językowe w postaci mieszaniny angielskiego z polskim, żeby nie bawić się w tłumaczenie nazw własnych. Na początek preludium, następny opis, będzie dotyczył już samej bitwy.

*
Sepulchrant the Labyrinth Seneschal, technomacer w służbie Nakhmeta, jako pierwszy otrzymał informacje o intruzach naruszających spokój Świata Grobowca. Zgodnie z obowiązującymi protokołami to do niego należało utrzymywanie uśpionych legionów w gotowości i odpieranie pomniejszych zagrożeń bezpieczeństwa krypty. 
Strumień  napływających danych powodował kolizję algorytmów przygotowanych na wypadek ataku wrogich sił. Gdyby jego ciało eony temu nie obróciło się w proch, mógłby powiedzieć, że odczuwa niepokój. 

Potężny obiekt wdarł się w atmosferę planety, następnie przebił warstwę gleby i sklepienie sąsiedniej krypty, za której bezpieczeństwo odpowiadał inny członek rodu Novokh. Teraz intruzi zbliżali się do punktów dostępowych, prowadzących do siedziby jego pana Nakhmeta, jak i pozostałych członków lokalnego dworu. 

Siły zbliżające się do bram, należały do prymitywnych orków, Sepulchrant był przekonany, że sam jest w stanie je zlikwidować, jednak całokształ wydarzeń mocno odbiegał od normy. Po chwili wahania zdecydował, że częściowo wybudzi swojego lorda i prześle raport o zaistniałej sytuacji. Nie czekając na akceptację standardowych algorytmów obronnych, rozpoczął pełne wybudzanie oddziału liniowych wojowników i scarabów. 
Następnie osobiście udał się do komory, w której stał uśpiony Doomstalker.  Chciał osobiście nadzorować proces wybudzania maszyny, którą traktował jak swoje oczko w głowie. W trakcie wybudzeń technicznych, kiedy nadzorował sen swoich braci przez ostatnie tysiące lat, osobiście modyfikował jego procesy decyzyjne, oraz wprowadził kilka modyfikacji w konstrukcji. 

Technomancera pochłonęło do tego stopnia wprowadzanie ostatnich kalibracji systemu namierzania swojego pupilka, że nawet nie zauważył, kiedy w pomieszczeniu pojawił się nadworny plasmancer, Excavator R'zhakh.

 -"Eternal Sentinel of the Silent Labyrinth" - plasmancer odczytał runy na pancerzu Doomstalkera.  
-"Wspaniała maszyna przyjacielu. Ale nie uważasz, że nadawanie imion narzędziom jest dobre dla prostaczków z pomniejszych ras?" -

 Sepulchrant, nie odpowiedział, za to w milczeniu analizował pojawienie się swojego nadwornego rywala w komnacie. Czyli Nakhmet nie zignorował raportu i postanowił zareagować niestandardowo na zaistniałą sytuację. Strumień danych napływający bezpośrednio od lorda świadczył, że to plasmancer dostał wyższe uprawnienia zarządcze, oraz że dodatkowo wprowadzono procedury wybudzania trzech Heavy Lokhust Destroyers. Techomaner nie pochwalał tego kroku. Wybudzanie przeklętych klątwą Niszczycieli, uważał za ostateczność.

-"Każdy z nas ma swoje słabości R'zhakh. A propos twoich, muszę cię opuścić i nadzorować wybudzanie Niszczycieli. Zakładam, że to ty zasugerowałeś ten krok naszemu lordowi." -
- "Niszczycieli zostaw mi, zresztą tak samo jak twojego drogocennego Doomstalkera. Zabierz ze sobą wojowników, scaraby i oddział Canoptek Wraiths. Wyjdziecie naprzeciw barbarzyńcom. Ja zajmę się przygotowaniem pozycji obronnych wokół punktów dostępowych."-

Technomancer pierwszy raz od milinów lat poczuł echo emocji, których doświadczał jako organiczny byt. Właśnie ten zadufany w sobie, próżny ignorant, ośmielił się go potraktować jak jedno ze swoich narzędzi. Sepulchrant swoją służbę lordowi Nakhmetowi traktował jako zaszczyt, ale wykonywanie poleceń równego sobie pozycją i stanem potraktował jako zniewagę. Mało tego, został przeznaczony na mięso armatnie razem z najniższymi sługami.

- "Czyżby długi sen spowolnił twoje procesy poznawcze Sepulchrantcie? Nie ma czasu do stracenia, moje polecenie nie było prośbą." - ponaglił go plasmancer.
-"Wybacz, czekałem na potwierdzenie twoich uprawnień i podjętych protokołów." -

Technomancer mimo oczywistych braków mimiki i zaawansowanych modulatorów głosu, które uznawał do tej pory za zbędne, przekazał całym sobą pogardę, jaką czuł wobec bezczelnego R'zhakha.

*



środa, 1 listopada 2023

Nakhmet the Schemer Ancient Keeper of the Silent Labyrinth

Blog już dogorywa, ale przy okazji Święta Zmarłych postanowiłem, wrzucić parę fotek armii Necronów, którą w piątek zabieram na występy. Będą walczyć przeciwko Kosmicznym Wilkom. W tak zwanym międzyczasie nabyłem parę jednostek dodatkowych do stalowych szkieletów, ale mogę z dumą powiedzieć, że udało się też nadgonić tutaj malowanie. Tak, że na kupce wstydu nie znajduje się żaden Necron, a nawet modele, które miały wrzucony tylko podkład i podstawowy kolor doczekały się kolejnych warstw. Na stól w pełni pomalowane siły elektronicznych mordulców! 

Z tej okazji wybrałem imię dla mojego Overlorda, które znajduje się w tytule postu. Do bitwy zabrał ze sobą dwóch imiennych bohaterów Szerasa i Anrakyra (moja konwersj, niebieskie barwy dla wyróżnienia), a łącznie aż 6 postaci. Taki wyczyn na pewno wystarczy, żeby zyskać przydomek intryganta ;). Nie przedłużająć wrzucam fotki.








sobota, 14 stycznia 2023

wtorek, 10 stycznia 2023

Figurkowy Karnawał Blogowy ed. 101 - "Resurrection!!!"

Drugi raz z rzędu zgłosiłem się do  karnawału blogowego. Temat siadł, chociaż nie będzie malowania zombiaków czy nekromantów, a podobnie jak w poprzednim poście pojawi się model Crimson Fists. 

Dlaczego hasło "Resurrection" bardzo pasuje do zakonu Crimson Fists?

Po pierwsze ze względu na ich historię. Zakon ten już dwukrotnie stanął na skraju zagłady i za każdym razem zdołał pokonać przeciwności. Zresztą to właśnie fluff i opisana w nim nieustępliwość nawet w obliczu sytuacji beznadziejnych kupiła mnie;). 

Drugi aspekt to historia tego zakonu w kontekście rozwoju WH40k. 
Za nim Ultramarines zostali posterboysami czterdziestki, to właśnie Crimson Fisty były twarzą systemu. Teraz ewidentnie wyrzuceni poza główny nurt, dalej dzielnie walczą o to, żeby nie zostać zapomnianymi. Malowanie przeze mnie tej armii to taka mała cegiełka w tym kierunku ;).

Trzeci powód to moja historia z tym zakonem, a w szczególności z figurką Mistrza Zakonu, Pedro Kantorem. Figurkę kupiłem już dawno temu, w międzyczasie zdążyłem kupić figurki do trzech innych armii czterdziestkowych, w czym jedną sprzedać. Zresztą Pedro też już prawie trafił na Targowisko, ale ostatecznie postanowiłem wskrzesić dawny projekt. Na koniec przydługiego wstępu jeszcze historia samego Pedro. Po raz pierwszy pojawił się w Warhammer 40,000: Rogue Trader w 1987 roku, nazwany na cześć „Pete'a Cantora” - jednego ze współautorów książki. Games Workshop nie wyprodukowało miniatury Pedro Kantora aż do piątej edycji Warhammera 40,000. Od tamtego czasu, żadna nowa figurka nie wyszła, więc moimi plastikowymi primaris marines, będzie dowodził odlschoolowy metalowy dziadek.



niedziela, 1 stycznia 2023

Nowy projekt na 2023 - Crimson Fists

Nie dawno pisałem posta na temat noworocznych planów. Wspomniałem, że pod kątem figurek skupiam się na Warhammerz 40 000 i że pewnie po skończeniu malowania Death Guard, znajdę coś do kupienia i pomalowania. Oprócz armi xenos i chaosu chciałem mieć trzecią z frakcji imperium. Dawno temu myślałem nad armią Death Watch, ale projekt mnie pokonał i została tylko ekipa do Kill Team. Im bliżej końca malowania DG, tym więcej myślałem, co następnego zbierać. Wahałem się pomiędzy Dark Angels i Crimson Fists. Oba zakony lubię za klimatyczne historie, ostatecznie szala przechyliła się na korzyść CF. Głównie dlatego, że najbliżej im do Death Watch, gdzie zresztą dużo z nich trafia ze względu na skuteczność w zwalczaniu orków. W opisach zakonu często wspominane jest, że zdarza im się współpracować z Inkwizycją-której klimat też lubie. Za to Dark Angels z Inkwizycją dużo częściej mają na pieńku.
Ostatecznie udało się znaleźć okazyjnie parę modeli, które z początkiem stycznia powinny znaleźć się w paczkomacie:
Box w wypraskach.

Oraz taki zestaw z naramiennikami DW, co fajnie będzie wpisywało się w klimat budowanej ekipy.
Ponadto odświeżyłem stare modele, które sklejałem z myślą o DW Inkwizytor Ordo Xenos i Porucznik Primaris Marines:




Tu fotka w trakcie malowania :)

Nowy rok zapowiada się więc pod znakiem lojalistów polujących na plugawych xenos.




wtorek, 27 grudnia 2022

Sekrety Artorii #2 Putrid Corsairs vs Iron Hands

Obie armie przed potyczką w przyjaznej atmosferze pozują do sweet foci;).

Kolejna rozgrywka w kampanii Sekrety Artorii za mną. Tym razem nie zapomniałem zrobić kilku zdjęć. Między grami udało się ozdobić podstawkę Lorda, co zresztą przyniosło mu sporo szczęścia w samej potyczce. Nie przedłużając zapraszam do fabularyzowanej relacji:

Verrus Stench wraz z pozostałymi dwoma terminatorami z Deathshroud'u niechętnie opuścił swojego lorda, ale rozkazy były jasne - w jak najkrótszym czasie przeczesać jak największy teren. Ośmieliony ostatnim zwycięstwem Herpius pozostoawił przy swoim boku tylko Torglodimma i Festoat z podkomendnymi, reszte sił rozproszył. Niestety wkrótce obawy Verrusa okazały się uzasadnione.
Na horyzoncie pojawiły się wrogie siły, na czele których stał kosmiczny marines niosący sztandar z heraldyką zakonu Iron Hands. Cztery oddziały piechoty w tym ciężcy Agressorzy, Kapelan, Kapitan oraz Sztandarowy, na dodatek górowała nad nim sylwetka potężnego Drednoughta. Herpius zdawał sobie sprawę, że jeśli posiłki szybką nie dołączą do jego uszczuplonych sił, to zostaną tu rozniesieni.

Z typowym uporem, który charakteryzuje synów Mortariona, wbrew wszelkim przeciwnościom,  ruszył na czele , żeby jako pierwszy przelać krew wroga. Przezorny Verrus na szczęście dla swojego lorda, nie oddalił się aż nadto. Teraz w charakterystycznej dla jego oddziału grobowej ciszy, miarowym tempem nadrabiał stracony dystans.

Pierwsze pociski wystrzelili żolnierze zakonu Iron Hands, nie czyniąc na szczęście większych szkód w szeregach Korsarzy. Ich kapitan odważnie ruszył z oddziałem agressorów na spotkanie Herpiusa. Postanowił osobiście ściąć plugawy łeb zdrajcy, 
Szarża wiernych Imperatorowi marines rozniosła w pył oddział Torglodima, oraz poważnie nadszarpnęło siły samego Lorda Zarazy. 

Ciosom zadawany przez Kapitana towarzyszył okrzyk bojowy Iron Hands - "Ciało jest słabe!" 
Herpius słysząc to, oraz widząc, jak jego rywal splugawił swoje ciało cybernetycznymi wszczepami splunął z obrzydzeniem. Każdy marines pobłogosławiony przez Nurgla był dowodem na to, że życie przewyższa swą idealną formą nawet najdoskonalszą maszynę. Pancerz Herpiusa z każdą otrzymaną raną obrastał kolejną warstwą zrogowaciałej organiczej tkanki, zwiększając swą wytrzymałość. "O potężny Ojcze Zarazy, Panie Rozkładu dający wieczne życie swym sługom, pozwól mi ukarać tych bluźnierców, którzy wystąpili przeciw twoim świętym przykazaniom."

Na szczęście poświęcenie plague marinsów nie poszło na marne, kupili oni czas potrzebny Deathshrodom, którzy dołączyli do walki i zaczęli swoje ponure żniwa.
Herpius jednak mamrocząc pod nosem modlitwy do Papy Nurgla nie czekał na nikogo, ruszył na przód gotowy samodzielnie stawić czoła całej armii wroga. 

W między czasie powoli na polu bitwy pojawiały się kolejne oddziały za równo po stronie Death Guard jak i Iron Hands. Plagueburst Crawler - ostrzeliwał metodycznie oddziały wroga, pomimo ogromnej sił ognia nie czyniąc większych szkód w szeregach dobrze opancerzonego wroga, który jeszcze umiejętnie korzystał z ukształtowania terenu. Szalona szarża Lorda Zarazy skupiła na sobie niemal całą siłę ognia Iron Hands, dzięki czemu pozostałe oddziały Death Guard  mogły skupić się na zajmowaniu istotnych z taktycznego puntku widzenia lokalizacji i bez większego zagrożenia uszczuplać sił wroga. 

Modlitwy i przekleństwa Herpiusa Vashurga,
zostały wysłuchane przez Pana Rozkładu. Mimo dziesiątek ran, dowódca Korsarzy parł na przód ścinając swą kosą kolejnych wrogów. Krew i ropa bryzgała z jego ciała, chłostanego ogniem z bolterów i broni energetycznej. Gdy tylko spadała na przeciwników, powodowała gwałtowne konwulsje a na ciele zaczęły pojawiać się paskudne wrzody, które pękając roznosiły zarazę na kolejnych wojowników. 

Bitwa po pierwszych szarżach i dynamicznych manewrach przybrała bardziej statyczną formę w której wyjątkowo pewnie czują się oddziały Death Guardu. Po obu stronach padali kolejni wojownicy, jednak początkowo liczebna przewaga Iron Hands topniała w oczach. W samym  sercu pola bitwy wbity w szeregi wroga niczym zatruty kolec znajdował się nieugięty Herpius. Przed śmiercią chroniła go tylko nienawiść i bezbrzeżna pogarda do przeciwnika, odrzucającego własne ciało.
Mimo, że wróg wysłał na przeciw niego swoich najpotężniejszych bohaterów, Herpius wciąż stał na nogach, działając jako kowadło, na którym młot w postaci terminatorów Verrusa rozbijał kolejne fale nieprzyjaciela. Ostatecznie nawet potężny Dreadnought musiał ulec nieugiętej sile wybrańców Pana Rozkładu.

Lazaret, czyli kącik wyłączonych z akcji.
Gdy na pole bitwy dotarli już wszyscy Korsarze, wynik bitwy był przesądzony. Bactrosus Gnarlkin rzucał klątwy, które dziesiątkowały oddziały wroga, pozbawionego ochrony ze strony Kapelana, a strzały moździerza z Plagueburst Crawlera niemiłosiernie rozbijały resztki oporu. Ostatnim bastionem wiernych Imperatorowi marines został oddział Outridersów, który ugrzązł w masie paxwalkerów. Pozostali wojownicy Iron Hands zostali wyeliminowani. Putrid Corsairs odnieśli kolejne zwycięstwo na drodze do odkrycia sekretów Artorii.