piątek, 14 kwietnia 2017

Najemne ostrza: Ochroniarz, Złodziej - Warheim.

Pokazując modele do kompanii Khazadów z Gór Krańca Świata, pisałem o dwóch najemnych ostrzach, które miały sie załapać na ten etap malowania. Oczywiście nie udało się, ale z lekkim poślizgiem o to one.
Model niziołka wygrałem w konkursie Hakostwa. Sprawdzać się będzie zarówno jako Złodziej jak i Zwiadowca - oba najemne ostrza to niziołki w Warheim.
Ogr Ochroniarz to model Scibora i pasuje do moich krasnoludów.





A propo Krasnoludów do Warheim, ostatnio QC wrzucił zasady dla Kompanii Piwowarów
Postanowiłem przetestować nową bandę i muszę powiedzieć po sześcu rozegranych grach, że sprawują się nieźle i dają sporo radochy. Szczegółowe wrażenia i przemyślenia opiszę w osobnym poście, ale w związku z tym, że spodobał mi się ich styl gry postanowiłem zakupić model Piwowara. 
Następny turniej Warheim ma być pod znakiem sztandarowych, więc i ten model musiał się znaleźć w mojej kolekcji, po za tym mam pare bitsów z których można spróbować zbudować beczkowóz, którym wozi się banda Piwoszy ;). No i jako, że krasnoludy nie mają zbyt wielu opcji najemnych ostrzy, postanowiłem skompletować wszystkich możliwych. Oprócz ogra i zwiadowcy, zostali mi ogniomistrz (szukam modelu), goniec (na zdjęciu poniżej z kuszą), poszukiwacz skarbów (też zdjęcie poniżej z tarczą), oraz strażnik dróg (szukam modelu).  Tak, że niby banda Khazadów skompletowana, a jeszcze tyle przy niej pracy ;).


wtorek, 4 kwietnia 2017

Walter Neun - postać do WFRP, kampania 'Cienie pod Oldenlitz'

Wyjaśnienie
QC zaprosił mnie do wzięcia udziału w kampanii RPG, którą prowadzi w uniewersum Warhammera. Dawno już nie grałem, sesje mają być raz na miesiąc - więc postanowiłem spróbować. Korzystamy z podręcznika spisanego prze TofT. - tutaj relacja Mistrza Gry. 
Qc poprosił, żeby w wolnej chwili spisać historię postaci i notkę z pierwszej sesji. Dostaliśmy propozycję, że jeśli wylosujemy odpowiedzi na 10 pytań dotyczących historii postaci, to za każdą odpowiedź dostaniemy 50 PD, a jak wiadomo gracze zrobią wszystko dla pedeków.
Tak też wylosowałem:
1.bohater mówi z akcentem wisselnadzkim
2.siostra prowadzi interesy z przemytnikami
3. Stosunek do małżeństwa: to tylko umowa prawna
4. Bohater śnił o własnej śmierci
5. Pijany bohater jest cichy i melancholijny
6. Ścisle przestrzega przykazań relacji z innymi kultami
7 .Posiada kryjówkę na farmie, należącej do przyjaciół
rodziny
8. Posiada K10x5% zniżki u utalentowanego rzemieślnika 
9. Bohater jest lojalny lokalnej świątyni sigmara
10. Bohater znajduje wewnętrzny spokój i harmonie w samotności

Następnie zabrałem się za pisane historii, nie chciałem pisać suchej kronikarskiej notkii ala wikipedia, dlatego poszedłem bardziej fabularnie. 
W trakcie pisania wpadłem na pomysł, że umieszczę opowiadanie już w czasie po rozegraniu pierwszej sesji. Zdecydowałem, że moja postać która obecnie ma profesję Ochroniarza, będzie próbowała zostać Szampierzem, QC powiedział, że w nagrodę za wykonanie misji, będę mógł się w tym kierunku szkolić się w Gildii do której należę. 
Umieszczenie wszystkich wymienionych punktów plus opis przygód z sesji zaowocowałoby po zredagowaniu kilkudziesięcioma stronami. Tak też ostatecznie napisałem takie krótkie opowiadanie, które mam nadzieję dookreśla fajnie moją postać i jej motywacje - skupiłem się w nim na punkcie 4. bohater śnił o własnej śmierci. To co nie pasowało do spójnego opowiadania pominąłem, ale będę brał pod uwagę przy odgrywaniu.
Na sesji moja postać była raczej na drugim planie, więc umieściłem tylko ten fragment w którym miałem największą sprawczość - zabicie uwięzionego w lodzie trolla;).

Grafomania nr I - Szermierz. 

Plac treningowy na tyłach budynku Gildii Wojowników przeżywał oblężenie o wczesnych godzinach porannych, odbywały się wtedy obowiązkowe ćwiczenia terminatorów Gildii. Popołudniem za to można było spotkać paru ochroniarzy lub strażników którzy zdawali sobie sprawę, że tylko jeśli sami zadbają o swoje umiejętności mają szansę doczekać spokojnej starości.
Wieczorem można było na nim spotkać tylko jedną osobę.

Hans Runge, miejski szampierz, który dożył sędziwego jak na swoją profesję wieku, czterdziestu dwóch lat. Codziennie o tej samej porze przychodził ze skórzaną torbą w której przynosił narzędzia pracy, wyciągał rapier miecz lub inną bardziej egzotyczną broń i zaczynał swój taniec z cieniem.
Na początku jego ruchy były powolne, jakby ospałe, następnie stopniowo przyśpieszały, by pod koniec ludzkie oko nie było w stanie wyłapać wszystkich wyprowadzanych cięć, kontr i zwodów.

- Będziesz tylko tam stał i się gapił czy w końcu wydusisz coś z siebie? - Hans zadając pytanie nawet przez chwilę nie stracił tempa, ani nie pomylił kroku.
- Nie chciałem przeszkadzać. - Spod arkad budynku oddzielił się pojedynczy cień, którym okazał się młody Walter Neun. Jego fizjonomia przywodziła na myśl bezpańskiego kundla, którego matka czystej rasy doberman, popełniła mezalians z podwórkowym obszczymurkiem. Szeroka klatka piersiowa i pokaźny wzrost - z daleka sugerujące szlacheckie pochodzenie, z bliska twarz pełna śladów po ospie uwieńczona zbyt dużym nosem w połączeniu z poszarpaną resztką lewego ucha skutecznie niszczyły pierwsze wrażenie.

- Akurat. Czaisz się tu od paru tygodni i nie potrafisz zebrać się na rozmowę, na początku myślałem, że może wysłał Cię na przeszpiegi któryś z moich przeciwników, ale zbyt niezdarnie się ukrywałeś. -
- Nie! Nikt mnie nie przysłał, jestem Walter, Gildia zatrudnia mnie jako ochroniarza, chciałem zapytać...-
- Czy przyjmę Cie na termin. – wtrącił się Hans – Oszczędzę cię kłopotu, nie potrzebuję ucznia. Wracaj do swoich zajęć i więcej nie podglądaj, bo potraktuje Cię tak jakbyś faktycznie przychodził na przeszpiegi. -

Skłamał młodemu. Mocodawcy z Gildii już od dłuższego czasu dawali do zrozumienia, że miasto potrzebuje kolejnego wyszkolonego szampierza.
„Hans z roku na rok nie jesteś młodszy, ani sprawniejszy. Kwestią czasu jest jak trafisz na kogoś młodszego i lepszego od siebie. Gildia będzie musiała przyjąć kogoś z zewnątrz tracąc na prestiżu, albo wystawić kogoś niewyszkolonego narażając na szwank swoją reputację.„ No tak, sukinsyny nie słynęli z umiejętności dyplomatycznych, ale mogli się chociaż postarać zachować pozory.

- Przynajmniej pozwól mi się sprawdzić! - młody dostał wypieków na policzkach, a w oczach pojawił się niezdrowy blask. Sporo go kosztowało rzucenie wyzwania najlepszemu szermierzowi w mieście. - Gildia wysłała mnie jako zbrojnego z wyprawą do kopalń, po drodze zabiłem trolla, stawiłem czoła nieumarłym i udało mi się bezpiecznie sprowadzić rannych. Zasługuję na szansę! -
Hans zatrzymał swój hipnotyzujący taniec. - W takim razie przepraszam, faktycznie jesteś już zaprawionym w bojach wojem. Zabiłeś trolla! - szampierz sięgnął do swojej torby i wyciągnął z niej dwa miecze doskonałej roboty. - W takim razie pokaż, co potrafisz, może faktycznie jest z Ciebie materiał na szermierza. Trzymaj. -

Obaj stanęli naprzeciwko siebie. Walter usztywniony, nisko na nogach z rozbieganym wzrokiem, ściskając rękojeść miecza niczym tonący linę. Hans stał w niedbałej pozie z lekko wysuniętą do przodu lewą nogą, miecz trzymał swobodnie, tylko między dwoma palcami - kciukiem i palcem wskazującym prawej ręki, sztych skierowany w dół. Odsłaniał całą lewą stronę ciała na cios, ostrze miecza musiało by pokonać długą drogę za nim mogłoby osłonić przed uderzeniem.
Walter zrozumiał wymowną postawę doświadczonego szermierza, poczuł jak fala gniewu rozchodzi się po ciele i z impetem natarł na przeciwnika.

Każdy cios wyprowadzał całym ciałem, wybijał się z jednej lub drugiej nogi i skracał dystans do Hansa. Ten nie robił sobie zbyt wiele z ataków młodszego mężczyzny. Drobnymi kroczkami unikał cięć lub z gadzią szybkością ruchem nadgarstka zbijał pchnięcia.
Za każdym razem kiedy Walter miał nadzieję, że już jest na tyle blisko, że uda mu się złapać lub obalić przeciwnika, co od początku widział jako jedyną szansę pokonania lepszego szermierza, ten znajdował się o pół kroku za daleko.

W końcu mimo, dwudziestu lat różnicy to Walter pierwszy zaczął dyszeć, a pot lał mu się z czoła łaskocząc twarz i dodatkowo dekoncentrując. Hans ze znudzoną miną przeszedł do kontrataku. Po raz pierwszy wykonał drobny kroczek do przodu zamiast do tyłu. Głownią rękojeści miecza uderzył w nadgarstek Waltera, a lewym barkiem pchnął w klatkę piersiową młodzieńca. Chłopak zaskoczony oderwał się od ziemi i twardo wylądował na plecach, jego broń leżała kilka kroków dalej.

- A więc tak walczy zabójca trolli. To pokrzepiające, znaczy że byle karczemna dziewka jest w stanie ubić taką bestię i nie mamy się czego obawiać! - Hans rechotał, aż koniuszki jego sumiastych wąsów zaczęły podskakiwać. - To nie koniec.- wychrypiał obolały Walter. Podniósł miecz powoli wyrównywał oddech i stanął naprzeciw Hansa. Tym razem stał swobodniej, jakby spełniły się jego obawy został pokonany, więc nie miał się czym przejmować. - To nie ty decydujesz kiedy kończymy, ale dobrze, rozbawiłeś mnie. Dam ci jeszcze jedną szansę. -

Zwarli się znów w pojedynku. Chłopak wyprowadzał ataki oszczędniej, próbował robić zwody i prowokować ataki po których wyprowadzał niebezpieczne kontry. Hans poznał w tym nieudolne próby naśladowania jego stylu. W końcu chłopak od dłuższego czasu przyglądał mu się jak walczy. W dalszym ciągu jednak było to za mało, żeby choćby zmusić szampierza do zwiększonego wysiłku. Marna imitacja nie dorówna oryginałowi. Chłopak mu zaimponował, pokazał, że potrafi chłodno myśleć w trakcie pojedynku, z samego podpatrywania wychwycił więcej niż Hans by się po nim spodziewał. I tym razem zakończył pojedynek, lecz już w nie tak upokarzający sposób. Wyprowadził błyskawiczny atak zatrzymując sztych miecza tuż pod gałką oczną Waltera. Po policzku spłynęła kropla krwi.

- No, nie jest z tobą tak źle, kiedy decydujesz się użyć także głowy, a nie tylko mięśni. Powiedz mi dlaczego chcesz zostać szampierz i kłaść na szalę swoje życie, zamiast łajdaków i tchórzy, którzy będą ci płacić?- Walter opuścił miecz i spojrzał w oczy Hansa.

 - Wiem, że umrę w pojedynku. Takie jest moje przeznaczenie. A jeśli taki los wybrali dla mnie Bogowie, to chcę im sprawić tyle kłopotu ile jestem w stanie. -
 Hans zerknął na młodzieńca który w tym momencie wydał mu się znacznie starszy.
- O czym ty mówisz? -
- Odkąd przyjechałem jako chłopiec do Odelnitz śni mi się co noc jeden i ten sam sen. Walczę w nim z mrocznym wojownikiem, zakutym w demoniczną zbroję i co noc umieram od ciosów jego miecza. -
- Skoro uważasz ten sen za proroczy, to czy nie lepiej żebyś unikał walki, ukrył się w jakimś klasztorze, lub schronił się w bezpiecznych murach jakiegoś dużego miasta? -
- Rozmawiałem z prezbiterem Sigmara, to on pomógł mi zrozumieć sen oraz dał nadzieję. Powiedział, że ten sen nie koniecznie musi być przepowiednią mojej zguby, może być ostrzeżeniem i szansą żebym się przygotował. W pierwszych nocach, kiedy zaczął nawiedzać mnie ten koszmar tylko uciekałem przed tym wojownikiem, a on i tak zawsze mnie dopadał i mordował. W kolejnych nocach zaczynałem się bronić i sen się zmieniał, udawało mi się dłużej przeżyć. Zacząłem na jawie szukać sposobów polepszenia swoich umiejętności, odkąd zacząłem trenować mam wrażenie, że walki trwają całą noc za nim w końcu polegnę. Z jednej strony budzę się rano zmęczony, ale z drugiej mam coraz większą nadzieję. - Walter otarł krwawą łzę spływająca po policzku.
- Proszę pozwól mi zostać Twoim uczniem.