czwartek, 11 lutego 2016

Kult Sybarytów - opowiadanie cz. I.

Dwa tygodnie temu udało mi się zagrać w Innym Wymiarze z Torinem i Szczerym kilka bitew nową bandą czyli Kultem Sybarytów. Jednak zamiast pisać kolejny raport postanowiłem daść upust swoim grafomańskim skłonnością i popełniłem fabularną otoczkę do bandy. Na razie taki, jakby wstępniak, jak się uda to będę kontynuował, opisując spotkanie z Nurglitami Torina :P Niżej fotka WiPów figurek do bandy. Pewnie część rozpoznacie w opowiadaniu.

Cienie ogromnych rozmiarów poruszały się tuż na skraju widzenia Waltera. Był w stanie dostrzec kątem oka bluźniercze kształty istot, które krążyły wokół, jednak umykały mu gdy tylko próbował podążyć za nimi wzrokiem. Stracił całkowicie poczucie czasu, nie wiedział czy medytuje od kilku godzin czy kilku dni. Duszny zapach egzotycznych kadzideł, półmrok zrujnowanej świątyni i  wymieszane jęki ekstazy i bólu wydawane przez asystujących kultystów odgrodziły go całkowicie od realnego świata. Wciąż jednak nie był w stanie osiągnąć wyznaczonego celu, żadna z istot o których uwagę się domagał, nie chciała mu jej okazać.
Powoli jego myśli opuszczały niemożliwe krainy sfery eteru i kierowały się ku bardziej prozaicznym sprawom, jak wewnętrzna polityku kultu. Czuł na swoich plecach oddech Bruna i Otylii, najzdolniejszych akolitów, którzy tylko czekają na jego potknięcie. Porażka w przyzwaniu bezpośredniego sługi Księcia będzie świetną okazją, żeby w najlepszym wypadku odsunąć go do tylnego szeregu, w najgorszym złożyć w ofierze głuchym na jego wołania istotom. Walter zaczął w myślach uważniej przyglądać się sylwetkom swoich rywali. Brunon, syn zamożnego kupca z Altdorfu. Jeszcze za nim związał się z Sybarytami krążyły o nim opowieści, że nie ma kobiety, której by nie mógł posiąść, mężczyzny zresztą też. Z tak rozbuchanym libido, ponadprzeciętną urodą i wdziękiem jego los był przesądzony od dawna. Przy bliższym poznaniu okazywało się jednak, że najbardziej zakochany jest w sobie samym. Jego okrągłe słówka i zniewalający uśmiech może być dobry dla młodych wdówek i znudzonych córek lokalnej szlachty, żeby poprowadzić za sobą ludzi trzeba jednak czegoś więcej. Nie, ambicje Brunona, które wynikały z jego rozbuchanego ego nie stanowiły zagrożenia z którym nie byłby w stanie sobie poradzić. Otylia, dziecko wojny, sierota który dzięki swojemu sprytowi i urodzie została jedną z najdroższych kurtyzan w północnej części Imperium, to przeciwnik zupełnie innej klasy niż Brunon. Nie dawno dołączyła do zgromadzenia, a już została jego prawą ręką. Walter już od jakiegoś czasu myślał jak pozbyć się rywalki, jednak znalazł się w patowej sytuacji. Gdyby zdecydował ją odesłać, na pewno znaczna część neofitów podążyła by za nią, a nie chciał pozwolić na rozłam w budowanym z mozołem dziele jego życia. Rozważał oczywiście zabójstwo, jednak jako jedyna jak do tej pory została pobłogosławiona darami Księcia Chaosu. Jej ciało zrzuciło wszelkie włosy z głowy jak i każdego innego miejsca, skóra stała się niesamowicie gładka i roztaczała słodki zmysłowy zapach. Nie, zabójstwo nie wchodziło w grę co innego igrać z wolą wiernych, a co innego z samym bóstwem. Co znowu sprowadzało się do rytuału, który Walter próbował właśnie odprawić. Czyżby Slanesh faktycznie się od niego odwrócił? Przez ostatnie lata udało mu się przecież tak wiele! Każdy z burdeli w mieście był prowadzony przez posłuszną mu kultystkę, nie było święta czy fety, która potajemnie nie była by poświęcona Księcu Rozkoszy. Dzięki geniuszowi Waltera Ritza teraz w pobliskich ruinach miasteczka niegdyś przetrzebionego przez zarazę, tuż pod czujnym okiem Inkwizycji, teraz rozbrzmiewały śmiechy i okrzyki ekstazy, a córki szlachetnie urodzonych razem z córkami prostych chłopów czy mieszczan traciły dziewictwo biorąc udział w orgiach z bezwstydnymi Dziećmi Kniei. Mimo to, jego modlitwy nie pozwoliły mu na to czego od tak dawna pragnął, stanąć oko w oko z demonicznymi Bólożądnymi Pieszczotami, mieć szansę doznać tej rozkoszy, którą tylko one potrafią obdarować. Takie objawienie raz na zawsze zamknęło by usta konkurentom, a jego skromne zgromadzenie urosłoby na tyle, że mógłby powrócić do Altdorfu nie jako wygnaniec, ale jako jego zdobywca!
Wizje skończyły się razem z transem z którego wyszedł, ale uczucie ekscytacji, które zakiełkowało gdy snuł dalekosiężne plany rosło w nim nie naturalnie. Niepewność i lęk zastąpiła błogość. Na posadzce sprofanowanej świątyni Sigmara stało ukoronowanie jego pragnień!
Demoniczna piękność o trudnej do określenia płci musiała zmaterializować się już jakiś czas temu, gdyż znajdowała się w miłosnym uścisku z Otylią. Kobietą wstrząsały fala za falą lawiny doznań, tak, że wyglądała jakby doznała ataku epilepsji. Demon stracił w tym momencie zainteresowanie wycieńczona akolitką i skierował swe nieziemskie spojrzenie na Waltera. Świat skurczył się do wąskiego tunelu, drogi jaka dzieliła ich od siebie. Istota z kocią gracją ruszyła powoli w stronę Wtajemniczonego. Walter czuł każdy krok jak potężne uderzenie, któremu towarzyszyły na przemian fale niemożliwego bólu jak i przyjemności. Gdy stali tak, że czuł przyjemny żar bijący od istoty, jedno z ramion demona zakończone kleszczami kraba zacisnęło się wokół szyi śmiertelnika. - Witaj, a więc masz czego pragnąłeś, jesteś zadowolony Walterze Ritz? - Nawet gdyby Walter był w stanie w tym momencie złożyć jakieś sensowne zdanie, ściśnięte gardło nie pozwoliłoby wydobyć żadnego słowa. - Nie obawiaj się, nie stanie ci się żadna krzywda, a przynajmniej żadna której byś nie pragnął - zakończył lub zakończyła chichotem. - Zadowalasz nas swoimi poczynaniami, martwi jednak Twój brak jasności wizji, na drodze stoją twoje wątpliwości. Jeśli chcesz dalej iść naszym śladem, twój umysł musi być czysty niczym kryształ. - Dopiero po chwili Walter zdał sobie sprawę, że istota odeszła. Rozejrzał się po sali. Wszyscy wokół klęczeli w pokłonie, z twarzami przy ziemi. Jedynie Otylia leżała bezwładnie na ołtarzu, tam gdzie zostawił ją stwór. Spazmy wciąż wstrząsały jej ciałem, które na oczach zgromadzonych przechodziło potworną metamorfozę. Z czaszki nieprzytomnej kobiety zaczęły wyrastać rogi, ręce wtopiły się w tors by następnie z obrzydliwym mlaśnięciem wydobyć się w zmienionej formie. Prawe ramię zmieniło się w połyskujące chityną owadzie odnóża, lewe zaś przypominało dwa węże mające zamiast łbów ostre haki, wijące się niezależnie od woli Opętanej.
- Chwała Mrocznemu Księciu! - ryknęło chórem dwóch akolitów, którzy pierwsi stali z kolan, następnie spojrzeli na siebie ze zdziwieniem. Walter również zaskoczony obserwował jak dwóch Brunonów patrzyło się na siebie z zachwytem. Nie trudno było przewidzieć co będzie dalej, gdyż spletli się w namiętnym pocałunku.
- Panie, twoje ciało... - odezwał się kultysta, któremu z rozdartej szaty wystawało dodatkowe ramię podobne do tego, które ściskało gardło Ritza. Spróbował sobie przypomnieć jego imię, a tak, Hugon, cichy i pokorny, oprawca na służbie lokalnego barona. Doskonale potrafił prowadzić swoje ofiary zadając im ból pozostawiający na granicy agonii, jednak żadna nie zmarła bez jego woli. - ...jest piękne. - dokończył. Walter spojrzał na swoje ręce, dotknął twarzy. Jego ciało stało się twarde i przezroczyste, połyskując delikatnie fioletem niczym ametyst. - Tak, zaprawdę chwała Księciu Chaosu Slaneshowi! - Walter widział przed sobą czysto i wyraźnie niczym kryształ drogę, którą musi podążyć.

środa, 10 lutego 2016

Relacja z Turnieju by Quidamcorvus.

W porozumieniu z Quidamcorvusem, wrzucam też u siebie, jego relację z turnieju Warheim, kto jeszcze nie zdążył przeczytać na jego blogu, albo nie był to zapraszam:
Mam dla was relację z turnieju WARHEIM FSPIEKŁO POCZTOWE…, który odbył się w klubie Inny Wymiar w Katowicach w dniu 30 stycznia 2016 roku.



Wprowadzenie
Szanowne państwo-draństwo wybaczy, ale zanim przejdę do właściwej relacji z turnieju pozwolę sobie napisać kilka zdań wprowadzenia.

Pomysł zorganizowania turnieju padł już kilka lat temu, jednak brak odpowiedniego lokalu i zaplecza makietowego skutecznie odsuwał w czasie realizację wydarzenia. Sytuacja zmieniła się w drugiej połowie 2015 roku wraz z przystąpieniem do klubu Inny Wymiar, bowiem klub dysponuje zarówno przestronnymi pomieszczeniami, jak i odpowiednią ilości stołów oraz makiet, które można wykorzystać podczas gier w WARHEIM FS, co możecie zobaczyć czytając raporty bitewne z potyczek stoczonych w klubie.

Gdyby szanowne państwo-draństwo było zainteresowane do zapraszam do klubu, który mieści się w Katowicach przy ulicy Dębowa 49. A jeśli przyjdziecie w czwartek po południu, to z przyjemnością zagramy z wami w WARHEIM FS.

Dodatkową motywacją do zorganizowania turnieju, było zainteresowanie graczy, którzy dość aktywnie udzielają się na forum Azylium.

Organizacja
Ponieważ PIEKŁO POCZTOWE… to pierwszy turniej, który miałem przyjemność zorganizować oraz pierwszy w którym miałem wziąć udział postanowiłem zapytać mądrzejszych ode mnie jak to zrobić.

Skontaktowałem się z Kapitanem Hakiem oraz Skavenblight, którzy w swoim życiu zorganizowali niejeden turniej i w niejednym brali udział. I tak dzięki uprzejmości Hakostwa otrzymałem dostęp do programu sędziowskiego, który bardzo ułatwił mi sędziowanie, a cenne uwagi zawarte w emailu pomogły przeprowadzić turniej sprawnie i w przyjemnej atmosferze.

Wiedząc już gdzie i mniej więcej jak, pozostało ustalić jeszcze kiedy – i tak w grafiku imprez klubu Inny Wymiar w dniu 30 stycznia 2016 roku pojawił się wpis WARHEIM FS.

Po zabezpieczeniu lokalu i makiet oraz ustaleniu terminu nadszedł czas na zorganizowanie nagród. Jedną z rad jakich udzielił mi Kapitan Hak, był pomysł napisania emaila do polskich firm produkujących figurki, makiety i zestawy waloryzujące. A gdyby ktoś jeszcze nie wiedział, to mamy światowej klasy producentów, którzy tworzą naprawdę świetne modele. No i zasypałem producentów emailami oraz prywatnymi wiadomościami na portalach społecznościowych… I nie musiałem długo czekać na odpowiedź.

O hojności sponsorów, wśród których znalazły się firmy HobbyZone, Kromlech, lootpile, MaxMini, MiniMonsters oraz Ristuls Extraordinary Market, Scibor Miniatures i Werewoolf Miniatures, możecie przekonać się oglądając zamieszczone poniżej zdjęcia oraz śledząc wpisy, które co piątek publikuję na łamach Danse Macabre, a w których prezentuję nieco bardziej szczegółowo nagrody, które trafiły już w ręce uczestników.

Niestety w tej beczce miodu trafiła się też łyżka dziegciu, bowiem dwie przesyłki zaginęły gdzieś w Królestwie Chaosu Poczty Polskiej…





Choć ustawianie stołów i rozłożenie makiet zaplanowaliśmy na sobotni poranek, to dzień przed turniejem postanowiliśmy spotkać się wieczorem w klubie Inny Wymiar by zamknąć sprawy organizacyjne. W trakcie spotkania wraz z Bahiorem, Grishem, Findarem oraz Szczerym i Torinem przygotowaliśmy stoły do gry i podzieliśmy oraz spakowaliśmy nagrody. Hojność sponsorów pozwoliła przygotować upominek dla każdego z uczestników.

W tym miejscu chciałbym także podziękować za pomoc Thorashowi, który przygotował oprawę graficzną turnieju w postaci widocznych w okołoturniejowych wpisach plakatów, a także widocznych na zdjęciach dyplomów i identyfikatorów.










Turniej
PIEKŁO POCZTOWE… zgodnie z założeniami rozpoczęliśmy o 09.00 rano. Po przybyciu na miejsce uczestników, załatwieniu formalności i wręczeniu identyfikatorów rozpoczęły się rozgrywki.

W turnieju wzięło udział 14 graczy, którzy dowodzili 12 różnymi drużynami:

01. Areo, Kęty, Jaszczuroludzie z Lustrii, Prestiż drużyny 111
02. Bahior, Chorzów, Zbrojne stado zwierzoludzi, Prestiż drużyny 107
03. Benek, Kęty, Krwawe Smoki, Prestiż drużyny 110
04. Doman, Chorzów, Leśni Elfowie z Athel Loren, Prestiż drużyny 116
05. Findar, Katowice, Krwawe Smoki, Prestiż drużyny 111
06. Grish, Będzin/Sosnowiec, Siostry Sigmara, Prestiż drużyny 112
07. Inkofon, Gliwice, Khazadzi z gór krańca świata, Prestiż drużyny 107
08. Krnąbrny, Będzin, Kult Karmazynowej Czaszki, Prestiż drużyny 111
09. Pepe, Kęty, Nieumarły tabor ludu Strigosu, Prestiż drużyny: 113
10. Radzik, Sosnowiec, Elfowie Wysokiego Rodu, Prestiż drużyny 125
11. Raven, Katowice, Krwawe Smoki, Prestiż drużyny 110
12. Redek, Kęty, Klan Mors, Prestiż drużyny 127
13. Szczery, Ruda Śląska, Zbrojna chorągiew z Kisleva, Prestiż drużyny 143
14. Torin, Katowice, Kult Dzieci Zagłady, Prestiż drużyny 88
Uczestniczy stoczyli ze sobą 5 bitew, z których każda mogła trwać nie dłużej niż 90 minut. Tylko w jednym przypadku, w czasie rozgrywania 3 scenariusza – Naprzód! To priorytet… potyczka pomiędzy Ravenem i Radzikiem zakończyła się po czasie remisem.

Poniżej przygotowałem dla was zdjęcia z turnieju oraz tabele przedstawiające parowanie graczy i wyniki uzyskane po każdej z rozgrywek.











Konkurs modelarski 

Po zakończeniu turnieju zorganizowaliśmy także szybki i spontaniczny konkurs modelarski, który wygrał Areo, drugie miejsce zajął Grish, a trzecie ex aequo Pepe oraz Redek i Torin.



A na zdjęciu poniżej nagrody, które otrzymali uczestnicy turnieju...



...oraz pierwsza trójka:



Podsumowanie i plany na przyszłość 

Rozciągnięte w czasie przygotowania do turnieju zajęły mi niemal dwa miesiące. W tym czasie głównie z pomocą forumowiczów z Azylium oraz czytelników Danse Macabre napisałem także pięć scenariuszy turniejowych, według których toczyły się rozgrywane w czasie PIEKŁA POCZTOWEGO… potyczki.

Sprawdziła się także wypracowana przez graczy MORDHEIM formuła turnieju, a więc podział na 5 bitew, ograniczenie czasowe do 90 minut, a przede wszystkim system Małych Punktów i Dużych Punktów.

Nie sprawdził się natomiast system dobierania przeciwników, który zaproponowałem w turniejowych scenariuszach. O ile dobrze to wyglądało z punktu widzenia fabularnego – bowiem sytuacja w każdej kolejnej potyczce wynikała z poprzedniej – to w czasie turnieju nie wyglądało już tak dobrze. Takie, a nie inne zestawienie przeciwników było po części spowodowane także tym, że w miarę możliwości starałem się nie wystawiać przeciwko sobie znajomych/rodziny.

Następnym razem powrócimy do dobierania przeciwników przede wszystkim na podstawie zdobytych w czasie turnieju punktów.

Przeglądając forum Azylium i czytając relacje z turnieju, opublikowane między innymi na blogach Diariusz RPG oraz Fantasy w miniaturze, nie zauważyłem także by uczestnicy uskarżali się na jakieś poważniejsze niedociągnięcia, więc jak na pierwszy raz chyba nie było źle?

Na koniec raz jeszcze dziękuję sponsorom turnieju HobbyZone, Kromlech, lootpile, MaxMini, MiniMonsters oraz Ristuls Extraordinary Market, Scibor Miniatures i Werewoolf Miniatures za nagrody dla uczestników. Hakostwu za pomoc merytoryczną. Thorashowi za oprawę graficzną, a Bahiorowi, Grishowi, Findarowi oraz Szczeremu i Torinowi za pomoc w przygotowaniach turnieju.

Na następny turniej WARHEIM FS zapraszam w czerwcu, a więcej informacji pojawi się na Azylium i Danse Macabre w marcu.

Galerię zdjęć z turnieju PIEKŁO POCZTOWE... znajdzie także TUTAJ.





Zachęcam także do POLUBIENIA gry Warheim FS na FB,
dołączenia do BLOGOSFERY oraz komentowania wpisów!
Zapraszam także na forum AZYLIUM, które skupia graczy
Mordheim i Warheim FS.

poniedziałek, 1 lutego 2016

Piekło pocztowe 30.01.2016r. relacja z turnieju Warheim

Na moment w którym pisze posta, jeszcze nie ma żadnej relacji z turnieju, więc postanowiłem opisać swoje wrażenia.
Wróciłem z 7 miejscem, w ramach łupów zdobyłem stadko świń, skrzydła i chaotyckie podstawki oraz oczywiście Warheimowy kubek i pędzelek. Opytmista powiedziałby, że jestem w pierwszej połowie z 14 graczy, pesymista dodałby, że ją zamykam ;).
Najważniejsze, że przednio się bawiłem i poznałem w końcu osobiście innych graczy Warheim niż nasza stara ekipa.
Przyznam się szczerze, że w ramach przygotowań skupiłem się bardziej na malowaniu niż wczytywaniu w scenariusze czy odświeżanie sobie zasad, co dało zresztą efekty w trakcie gry...
QC pisał już pare razy, żeby uwagi pisać przed turniejem a propo scenariuszy, ale z drugiej strony dopiero po rozegraniu można powiedzieć coś konkretnego.
Po rozegraniu scenariuszy już na chłodno mogę się zgodzić z tym co pisał Pepe, na Azylium.
Trzy rzeczy bym zmienił: 1)parowanie graczy i dodatkowe efekty za wygranie/przegranie scenariusza 3) efekt wielokortnie zranionego.
1) Sam motyw przewodni kampanii podobał mi się. Fajny klimat, można by się pokusić o jakieś funficowe opowiadanie na jego bazie, niestety trzymanie się klimatu szeroko rozumianego scenariusza, w połączeniu z rywalizacją na turnieju nie sprawdziło się w kwestii parowania graczy - wygrany z przegranym zmniejszały szansę odkucia się, jeśli w pierwszych bitwach powinęła się noga.
2) Motywy kiedy odchodzi losowy stronnik, a jeśli nie ma żywego stronnika to bohater, również nierówno uderzał w drużyny. Okazało się, że wampiry, które nie wzięły ghuli traciły bohatera, za to skaven mógł spokojnie stracić niewolnika, a kultyści specjalnie na tę okazję kupić najtańszego stronnika i obejśc się stosunkowo niskim kosztem. Klimat - fajny, ale na turnieju niepotrzebnie i niesprawiedliwie ingerował w bandy - niby można byłoby wyłapać to jeszcze przed turniejem, ale najlepiej się człowiek uczy na błędach już popełnionych ;).
3) Pomysł, żeby przerzucać wyleczonego....głównie hejt pewnie przez to, że mnie mocno zabolało, ale na prawdę dobrą chwile musiałem przerzucać rożne inne efekty, żeby w końcu tracić ręce, nogi i być wyłączonym na 3 potyczki. Nie wiem czym podyktowana zmiana, efekt to zwiększenie frustry i ilości niepotrzebnych rzutów - duży minus.

Wniosek, opowiadanie w tle rozgrywek fajna sprawa, ale wpływ na kształt potyczek powinien być minimalny, jeśli wogóle - na poziomie bonusów z punktów kampanii.

Zachowanie graczy, pomoc przy wątpliwościach z zasadami ze strony QC - super!

Teraz trochę o samych bitwach, nie porwę się na szczegółowe raporty z każdej. Po pierwsze nie robiłem notatek, więc nie pamiętam dokładnego przebiegu, musi wystarczyć krótkie streszczenie, wszelkie przekłamania to wina mojej ułomnej pamięci ;).

Pierwsza bitwa Benek - Krwawe Smoki -  wygrana.
Bratobójcza walka. Benek zainwestował w Upiory i sprzęt, a ja w Ghule i dodatkowe Zombie,  Ilość kontra jakość pokazała przewagę ilości ;). Benek zaczynał potyczkę, tak, że pierwszy dobiegł do wozu i wydobyl znacznik. Żeby testować rozbicie wystarczyło jednak zdjąć u niego dwa modele. Udało mi się to w miare sprawnie - jedna z nielicznych sytuacji kiedy kości były po mojej stronie.
Już pierwszy, albo drugi rzut na rozbicie i w ynik 10. Benek się rozbił, a ja odbiłem skarb.




Druga bitwa Redek - Szczuroludzie z Klanu Mors - przegrana
W następnej rundzie musiałem zmierzyć się z żądnym zemsty synem Benka;). Patrząc po kartach miałem nadzieję na wygraną, niestety najbardziej dotkliwa porażka spotkała mnie z rąk szczurów...
Zaczeło się dobrze, mimo, że miałem mniej zasięgu ruchu, udało mi się obstawić 3 domki i przeszkodzić Redkowi w penetracji jednego. Tak, że został mu do sprawdzenia ostatni, najbliżej jego krawędzi. Jako, że głównym zadaniem było odkrycie znacznika, co kończyło grę, postanowiłem nie grac zachowawczo i rzuciłem wszystkie siły do walki. Oczywiście dwa znaczniki które udało mi się odkryć okazały się pudłami, a jedyny który odkrywał Redek trafieniem. Za nim jednak to zrobił jego szczury z włączoną nienawiścią za rozbicie bandy Benka, nie bały się umarlaków, nawet niewolnicy walczyli lepiej niż ghule. Koniec końców, jeden dreg dostał rany przez które był włączony do końca turniej (nowa zasada z przerzucaniem wyleczonego przy wielokortnie zranionym przedłużała rzuty - 6 razy by już zdołał się wyleczyć, nie przeklinałem tylko dlatego, że grałem z nieletnim), na dokładkę szczury zjadły trzy z czterech ghuli....
145zk do tyłu i jeden bohater mniej do szukania łupów zdecydowały, o resecie bandy, żeby pozostałe
rozgrywki miały sens.

Trzecia bitwa Pepe - Nieumarły tabor Strigoi - przegrana
Co tu dużo mówić, jak się okazało przyszły zwycięzca turnieju  z wampirem posiadającym lot, pozostali bohaterowie też niczego sobie kontra moje świeżaki. Tutaj trochę za blisko wystawiłem się przeciwnika i w drugiej turze udało mu się mnie zaszarżować. Kolejna bitwa w której kości o mnie zapomniały, a model gwardzisty z tego wszystkiego stracił ręke ;). Pierwszy czy drugi test rozbicia z mojej strony (nekromanta wciągniety przez wampira stracił ręke, ghule poobijane przez magicznie przyzwane zombie...) i koniec. Znowu rozważałem reset już trochę podłamany, ale za radą Pepe zostałem przy tej bandzie, co pomogło mi w następnej potyczce.

Czwarta bitwa Areo - Jaszczuroludzie z Lustrii - wygrana
Drugi raz kiedy los się do mnie uśmiechnął. Podłamany dwiema poprzednimi bitwami nie liczyłem na zbyt wiele. Szaman skinków rzucił klątwe na mojego wampira - WW 1 przerzuca trafienia...
oraz czar wspomagający na swojego szefa, zwiększając mu WW i Siłę. Na szczęście tym razem mojemu nekromancie udało się wezwać dwa zombie, które wykopały się szarżując Szamana. Pierwsza tura walki i...udało się go ściągnąć ze stołu, przyszarżował dowódca Jaszczurek, który skończył w ten sam sposób!!!
Reszta już była formalnością, wampir w końcu miał szansę się odkuć i wyrżnął przeciwnika do nogi. Po bitwie jeden z ghuli wylosował chłopak ma talent. Tak, że wielki plus.

Piąta bitwa Grish - Siostry Sigmara - przegrana
Wypite piwka nie przeczytanie wcześniej scenariusza i zmęczenie dały efekt. Udało mi się wmówić Grishowi, że żeby wygrać trzeba znajdować się w środku budynku, tak, że rozbiegłem się bez sensu po stole szukając tunelu do skarbca. Grish trzymając się w kupie ładnie zdejmował mi model za modelem, w końcu dobrowolnie się rozbiłem, bo okazało się, że reszta już skończyła, a ja i tak już nic nie zawojuje. Ja się z siebie pośmiałem, Grish wygrał wszyscy zadowoleni ;).
Na ten moment jedyne dostępne zdjęcia na facebooku Innego Wymiaru (jak zwykle świetnie się tam grało), pozwoliłem sobie ukraść zdjęcia z  moimi figurkami.