piątek, 11 września 2015

Koniec lata, czyli moment na szybkie podsumowanie.

Prawie połowa września, niby jeszcze lato, ale tak na prawdę czuć już nadchodzącą jesień, dzieciaki w szkołach, a ja zamiast nad wodą czy w parku, znowu więcej siedzę w domu i wolne chwilę poświęcam hobby. Niestety nie przełożyło się to do tej pory na aktywność na blogu, a jest o czym pisać, więc dziś na rozgrzewkę zaznaczę, co tam udało się ruszyć, a potem może się uda to w kolejnych postach szerzej opisać:), wiadomo nabijanie statystyki, w tym opublikowanych postów, rzecz święta ;D.
Na początek jeżeli chodzi o rpg, to przez wakacje udało się rozegrać kilka sesji rpg, w klimatach mocno zmodyfikowanego WFRP przy mistrzowaniu Quasa. Kampania jest warta wspomnienia ponieważ jest jedną z nielicznych w których udało się z sukcesem rozpracować cały wątek i niczego nie spieprzyć. Zaczynaliśmy jako pomocnicy inkwizytora - powstrzymaliśmy czarnoksiężnika, a po tym jak nasz przełożony zrezygnował ze stanowiska, moja postać zajęła jego miejsce i teraz Peter z Andwerpii z potężną Siłą Woli - 22, jest Inkwizytorem! Pozostali gracze, tak palili się do tej roli, że przegrałem w papier, kamień, nożyce i padło na mnie. Następne śledztwo tym razem pod moim przywództwem nie idzie tak gładko, ale może uda się podtrzymać dobrą passę.
Postanowiłem zrobić porządek w swoich modelach i pozbyć się tych, którymi wiem, że już nigdy nie pogram. Padło na armię Trollbloods do Hordes, tak, że jeśli ktoś jest zainteresowany chętnie odsprzedam w dobre ręce. Poniżej fotki. Chłopaki i jedna dziewczyna, rozegrali sporo na prawdę fajnych bitew, zaliczyli turniej w Zabrzu, stąd obtarcia, a raczej wojenne blizny ;).






Po za tym wyszperałem armię do Infinity,która po przeprowadzce i spotkaniu z 7 letnim chłopczykiem wymaga renowacji, sklejania, podmalowania itp. Relacja wkrótce na blogu :).
A na koniec, dane było mi rozegrać grę w Malifaux, przeczytać pożyczone podręczniki i mają mnie!
Świetna gra, nietypowe rozwiązania, miodny klimat i modele najładniejsze na rynku. Tak, że starter Relic Hunters jest już sklejony i ze zrobionymi podstawkami. Po zabawie przy figurakach, doszedłem do przełomowej konkluzji. Ostatnio mało gram w bitewniaki, a to dlatego, że zazwyczaj wymagają dłuższego opuszczenia domu, w którym czeka synek z żoną, wniosek: trzeba zrobić swój stół i makiety, aby grać w domu!
Blat przygarnąłem kiedy w Katowicach likwidował się Flamberg i miał biedny wylądować na śmietniku. Jako, że szczególnie utalentowany w robieniu makiet nie jestem, to żeby nie potrwało wieczność zanim skompletuje ich przyzwoitą ilość, gdzie pudełka po herbacie się nie liczą ;),  postanowiłem zmolestować steropiany ukryte w pudłach po TV i monitorze, zrobić przynajmniej kilka wzgórz i skał, co by nadawały się za równo jako dzikie ostępy obcej planety w Infinity jak i w Malifaux nie drażniły oka. Też w kolejnych postach będę informował o postępach. O postępy w pracach się nie boję, zepsuł mi się komputer i został tylko laptop żony, tak, że odpadł główny dystraktor w postaci gier PC, zobaczymy tylko, czy będzie zapał żeby to dokumentować na blogu, chociaż jak spojrzałem na datę założenia 24.05.2014r, to udaje mi się tu pisać już ponad rok! Jest to więc pewna zachęta, żeby nie dać umrzeć tej inicjatywie :).