poniedziałek, 28 lipca 2014

Z nurtem Tetydy cz.4

Czas wakacyjny dalej trwa na Diariuszu, przez co zmniejszyła się ilość nowych postów, ale w między czasie rozegraliśmy trzy sesje kampanii. Postaram się teraz nadgonić z wpisami i pozostać na bieżąco.
Niestety ominęła mnie sesja, na której pozostałym graczom udało się nie zamarznąć na lodowej planecie. Nie obyło się bez kolejnego spotkania z "yetim"- Kowalsky prawie się przekręcił, ale pokonał bestię.
Udało się zebrać razem drużynę i ruszyć na spotkanie z mędrcem eskimosów. Starzec do którego dotarli okazał się międzygwiezdnym podróżnikiem, który pamięta czasy z przed upadku cywilizacji. Długowieczność zawdzięcza efektowi relatywistycznemu zachodzącemu przy podróżach bliskich prędkości światła, oraz zapomnianym już technikom przedłużania życia. Pozostali gracze dowiedzieli się kilku ciekawostek dotyczących podróży i dawnych czasów. Stark w tym czasie stał obok i się ślinił, więc niestety nic z tego nie mogę tutaj przekazać ;).
Następna planeta na którą udało się nam dotrzeć okazała się pustynnym wysuszonym z oceanów i rzek globem. Nasza łódź utknęła w piaskowej zaspie, ale na szczęście radar wykrył coś, co mogło być statkiem kosmicznym którego szukaliśmy. Rozmyślania jak sprawdzić czy zakopany "skarb" jest tym którego szukamy przerwały odgłosy bitwy. Wyschnięte koryto rzeki w którym wylądowaliśmy, spełniło rolę okopu z którego obserwowaliśmy jak dwie grupy ostrzeliwują się nieopadal. Jedna strona potyczki wyglądała jak swojego rodzjau siły specjalne w pełnym kamuflażu pustynnym, druga przypominała regularną piechotę z PAXu - państwa/organizacji wywodzącej się z Rzymskokatolickego Kościoła, która dotarła również na Hyperion. Wiedzieliśmy o nich tyle, że starają się intensywnie nawracać na swoją religię, oraz mają dostęp do symbiota- przypominającego ziemskie rozgwiazdy, który pozwala zregenerować i przywrócić do życia człowieka, nawet jeżeli został z niego tylko strzęp z kawałkiem przyczepionego zwierzęcia.
Starcie wygrały oddziały specjalne, dobiły rannych i się wycofały, po trupy i sprzęt niedługo potem przyjechali inni żolnierze PAXu. Żadna ze stron nie zauważyło naszej obecności, więc jak tylko się uspokoiło, wzięliśmy się za łopaty i zaczęłiśmy kopać.
Po paru godzinach usłyszeliśmy metaliczny szczęk, łopaty uderzającej o kadłub statku. Cały wysiłek nie poszedł na marne i trafiliśmy na zagubiony statek. Black uruchomił swój komputer, próbując nawiązać połączenie ze statkiem, oraz jeśli to konieczne zhackować go.  Misja udała się połowicznie, statek nawiązał połączenie, ale to on shackował terminal Blacka. Sztuczna inteligencja, która zawiaduje całym statkiem na szczęście nie poczuła się dotknięta naszym brakiem ogłady. Zapytana o właz oznajmiła, że może utworzyć go w wybranym przez nas miejscu i nie ma nic przeciwko wpuszczeniu nas na pokład. Z gorącej pustyni trafiliśmy do przyjemnie chłodnej i luksusowej przestrzeni.
Oczywiście zbyt pięknym byłoby, gdyby udało nam się od razu odpalić statek i ruszyć wprost na Hyperion. Okazało się, że generator niezbędny do odpalenia napędu świetlnego nie działa, oprócz tego rozwiązaliśmy zagadkę co się stało z poprzednim właścicielem. Jego zamrożone ciało wciąż znajdowało się w niesprawnej komorze hibernacyjnej, niestety wybudzenie przestało być opcją lata temu.
Kiedy część sprawdzała jakie jeszcze atrakcje kryje statek. Pozostałym udało się ustalić, że zamiennik generatora znajduje się w pobliskiej bazie PAXu. Problemem jest tylko fakt, że jest tam kilaset żołnierzy, pole siłowe i inne drobne przeszkody takie jak fakt, że generator jest używany jako źródło zasilania tej pieprzonej bazy! Resztę czasu zajęło nam rozkminianie jak zdobyć generator i zapoznawanie się z możliwościami statku.
Na dzisiaj tyle, następny wpis na pewno jeszcze przed kolejną sesja, która będzie w czwartek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz