Trzynasty post tego bloga okazał się pechowym, żadne z opisanych w nim planów nie wypaliły.
Wieczorne spotkanie zostało odwołanie, później moja sytuacja nie pozwoliła mi dotrzeć na kolejne sesje i gdy w końcu się pokazałem, okazało się, że nie tylko ja miałem w sierpniu urwanie głowy. "Tetyda" została zawieszona, aż większość graczy wróci z rozjazdów, a póki co zaczęli rozgrywać przerywnik w Starym Świecie, jako łatwe i przyjemne siekanie potworów i zbieranie expa.
Tak, że sierpień z przerwą w graniu w rpg, ale za to znalazłem czas na malowanie figurek, jak jeszcze znajdę czas i motywacje do zrobienia fotek, to będzie pełny sukces. Myślałem też nad reaktywacją bloga figurkowego, którego porzuciłem lata temu, ale skoro tak trudno o regularne wpisy na jednym blogu, to chyba nie ma sensu brać się za następny. Tak, że rozszerzę po prostu tematykę tego o zbliżony obszar zainteresowań czyli bitewniaki.
Jest już 2/3 września za nami, ale w życiu prywatnym na tyle dużo się dzieje, że zapomniałem zaglądać na bloga. Jak dotychczas ten miesiąc jest dużo bardziej owocny jeśli chodzi o granie, mamy za sobą trzy sesje w WFRP. Dziś opisze pierwszą, potem spróbuje nadrobić zaległości.
Gramy na IIed. w mało ortodoksyjnym świecie, więc znawcy gatunku pewnie wyłapią różne niekoszerne kawałki.
Wylosowałem postać Otta - Łowcy Nagród, który wyruszył z resztą drużyny szukać łatwego zarobku aż do Kislevu. Drużyna została wynajęta przez hrabiego Drago Drakonusa, aby ruszyć z częścią towarów przodem i przygotować na jego przybycie majątek, który odziedziczył kilka dni drogi na północ od Praag. Dla postaci Drago jest po prostu ekscentrycznym szlachcicem, dla graczy najprawdopodobniej wampirem, atmosfera w drużynie ma więc posmak paranoi.
Kiedy dołączyłem do towarzyszy, okazało się, że udało im się przetrwać w małym miasteczku atak stada Zwierzoludzi wspomaganego przez Norsmenów, dowiedzieć sie o znajdującej się nie daleko faktorii krasnoludzkiej, poznać z co ważniejszymi lokalnymi BNami i wysłuchać kilku plotek (questów).
Klimacik skojarzył mi się z Tristram i Diablo, kilka postaci, questy jako pretekst do wybicia kolejnych zwierzoludzi itp. :)
Kiedy Snorii - krasnoludzki gladiator, leczył rany po obronie osady, Peter nasz skryba zaczął zarządzać budową umocnień i przeliczać ilość zapasów na ilość gęb do wykarmienia, liczby nie przedstawiają się dobrze. Otto namówił tutejszego kapłana Sigmara, żeby razem z kilkoma flagelantami i co gorliwszymi drwalami wyruszyć na poszukiwanie rzekomych jeńców, których porwali wycofujący się zwierzoludzie.
Felix (zwiadowca) oraz Otto (moi) ruszyli przodem w roli zwiadu. Niestety daliśmy się zaskoczyć norsmeńskiemu maruderowi, który wycelował w nas z kuszy kiedy "skradaliśmy się" za jego oddziałem.
Decyzja była jedna obaj skaczemy, jeden zbiera bełta drugi załatwia norsmena.
Bełt przypadł Felixowi, na szczęście okazał się wystarczający twardy, żeby przeżyć to spotkanie.
Pochwycony jeniec, zdradził nam, że pobici zwierzoludzie razem z norsmenami planują kolejny atak, tym razem liczniejszymi siłami, rozwiał też nadzieje na to, że mają przy sobie jakichkolwiek żywych jeńców. Złe wieści przekazaliśmy kapłanowi i szybko wróciliśmy do miasta szykować się do kolejnego szturmu.
Na dziś tyle, następny post na pewno szybciej niż półtora miesiąca, zapraszam ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz