wtorek, 7 lipca 2015

Raport bitewny Warheim - czyli jak Ostland zebrał cięgi.

Powoli odżywam jeśli chodzi o hobby, pod koniec czerwca nawet udało się rozegrać dwie potyczki z Quidamcorvusem i Szczerym do bólu. Tak, że para-raport z tego jakże doniosłego wydarzenia;). Zastanawiałem się kogo zabrać na pierwszą grę od miesięcy, miały być zwierzoludzie jako w miarę proste do ogarnięcia. Usłyszałem, że QC gra Ogrami, Szczery kultem Slanesha, postanowiłem dla przeciwwagi zabrać na wycieczkę reprezentantów Imperium, czyli dzielnych Ostlandczyków. Moja rozpiska wyglądała w skrócie tak: komplet bohaterów + kusza na kapitanie, ogr, niewolnicy i dwaj żołnierze.
Taktyka dosyć prosta, niewolnicy do przyjmowania zabójczych szarż ogrów, ostlandzki ogór miał stanowić jakąś przeciwwagę dla całej ich bandy ;), pozostali mieli zdjąć jak najwięcej gnoblarów i liczyć na nieudany test rozbicia.  Specjalnej taktyki na sybarytów nie potrzebowałem, ogr miał trafić w bohaterów, reszta dokończyć dzieła. Jako, że graliśmy scenariusz 1v1v1, liczyłem, że ogry ze slaneshowcami spotkają się szybciej, a moim przypadnie rola zamiatania, szczególnie, że każda z pozostałych band była już po paru potyczkach.
Pierwsza bitwa bardzo fajna, do pewnego wszystko według planu - chaośnicy spotkały ogry i o dziwo wyszli z tego spotkania zwycięzcy, bez większych strat. 
Chłopców Obesteina czekała ciężka praca, żeby opuścić pole bitwy z tarczą. Ogr zaszarżował na największego siepacza kultystów czyli opętanego, który wcześniej prawie samodzielnie rozbił bandę jego kuzynów.  Niestety nie spisał się wiele lepiej i również poległ, niewolnicy na chwilę związali walką pozostałych, tak, że bohaterowie i żołnierze mieli szansę przejąć inicjatywę szarżując na chaośników. W tym momencie wszystko zależało od kości...a jak wiadomo ich patronem jest Tzeentch, który tym razem postanowił sprzyjać Panu Rozkoszy. Walka była zażarta, obie drużyny straciły większość bohaterów, w końcu Ostland nie mógł zdać testu rozbicia, ponieważ na stole nie znajdował się ani jeden przytomny woj. Już tylko kapłan dogorywał na uboczu, razem z jednym z żołnierzy, reszta po za stołem. Podsumowując bardzo fajna emocjonująca potyczka. Dzięki zasadom słabeusza sporo zarobiłem. Niestety kapitan został wielokrotnie zraniony, w tym stracił nogę i czekała go przerwa od dwóch następnych potyczek.
Jeden z żołnierzy padł martwy, ale naszczęście Ogr przeżył, a reszta też wyszła z potyczki obronną ręką, bez większych ran.
Kolejna potyczka już nie tak interesująca, przynajmniej dla Ostlandu. Wylosowałem zdarzenie losowe wybuch wulkanu, którego ognisty podmuch na start zdjął bohatera i jednego żołnierza. Następnie szarża jednego z ogrów przez płot, zdjęła kolejnego żołnierza, tutaj już wyszło zmęczenie graczy i pomieszanie zasad (działająca bycza szarża) dokonały dzieła zniszczenia. 
Tego było już za dużo dla mocno doświadczonej przez los kompanii, która pozbawiona Kapitana dobrowolnie opuściła pole bitwy. Potyczkę z Ogrami po raz drugi wygrali Sybaryci dając jasno do zrozumienia, że jednak więcej do powiedzenia ma chuć niż obżarstwo ;). Jak pisałem wcześniej druga rozgrywka mało satysfakcjonująca, pechowe zdarzenie losowe, plus zamieszanie w zasadach pozostawiają niedosyt. Oczywiście najbardziej usatysfakcjonowany wyszedł Szczery do bólu, ale trzeba przyznać, że mu się należało :).
Niestety nie
starczyło czasu na kolejną grę. Generalnie wrażenia 50 na 50, ale banda złapała parę fajnych rozwojów, niestety tyle co zarobiłem złota to musiałem wydać na uzupełnienie strat.
Wrzucam jedyną fotkę, która wyszła niestety miałem do dyspozycji tylko telefon, następnym razem może będzie lepiej, a tym którzy mają niedosyt polecam bloga QC, gdzie są dokładne fotki Ogrów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz