Jeśli komuś nie chce się czytać, fotki na dole. Zbliżenia gnoblarów oraz wilkołaka sobie darowałem można je znaleźć w poprzednich notkach.
Łowcy z Żarłocznych Szczytów nie są ani najliczniejszym z ogrzych plemion, ani najbogatszym. Szczycą się jednak tym, że ich demona jest najtrudniejszą do zdobycia z pośród Ogrzych Królestw. Wiążę się to pewnie z faktem, że królestwo to nie jest zbyt rozległe, mieści się pomiędzy czterema charakterystycznymi szczytami Gór Lamentu, skąd wszędzie jest daleko, a warunki w nim panujące nie sprzyjają temu by ktokolwiek myślał o szukaniu tego miejsca, nie mówiąc o jego podbijaniu.
Nie przeszkadza to jednak ogrom zamieszkującym tą niegościnną przełęcz szczycić się, że ich siedziba nigdy nie została zdobyta przez żadne inne plemię i tylko najlepsi z łowców są ją w stanie znaleźć. Ośnieżone ostępy wokół Żarłocznych Szczytów, zmuszają swoich niepodzielnych władców aby szybko opanowali sztukę tropienia i polowań na nieliczną zwierzynę, która zabłąka się w te rejony.
Byki które zdołają osiągnąć wiek dojrzały zostają łowcami, za nim jednak im się to uda muszą zyskać przychylność jednego z doświadczonych łowców, który ze chce przyjąć ich do swojej kompanii i zabrać na wyprawę w niziny. Jako, że ogry nie do końca rozumieją koncepcję map, aby mieć pewność, że znajdą drogę powrotną wśród skalnego labiryntu Gór Lamentu, Łowcy malują Żarłoczne Szczyty na tarczach, proporcach czy własnych ciałach jest to zarówno symbol ich plemienia jak i drogowskaz, pozwalający odnaleźć ukryte królestwo.
Jednym z najsłynniejszych członków plemienia Łowców z Żarłocznych Gór jest Kozrog Długonogi, przydomek zyskał dzięki dziesiątkom podróży w najodleglejsze zakątki Starego Świata.
W wyprawach często towarzyszy mu rzeźnik Grag Żelazozęby, który doskonale zdaje sobie sprawę, że nie ma lepszego sposobu zdobycia rzadkich składników jego tajemnych receptur niż podróż z doświadczonym łowcą.
Kolejny towarzysz Kozroga, nie pochodzi z Gór Lamentu, Łowca poznał go podczas swojej wyprawy na dalekie południe. Złoty Dżafar pochodzi ze szczepu ogrów zamieszkujących gorącą Arabię, większość swojego życia spędził jako ochroniarz zamożnych estalijskich kupców i szlachty. Zarobioną dolę przeznaczał oprócz jedzenia na złoto i biżuterię, którą kocha prawie równie mocno, jak sowity posiłek.
Sprzeczka z ostatnim pracodawcą skończyła się na tyle smakowicie, że Dżafar musiał czym prędzej opuścić miasto. Tylko dzięki napotkanemu Kozrogowi zgubił pogoń estalijczyków, którzy przysięgli krwawą vendettę. Od tej pory żelazobrzuchy towarzyszy Łowcy, na znak wdzięczności nosząc dumnie barwy jego plemienia.
Gnoblarscy traperzy towarzyszący Kozrogowi, podobno również używają jakichś imion, ale żaden porządny ogr się tym nie przejmuje, są więc to Ten i Tamten w zależności który jest bliżej. Podobno Ten który zaczął nosić na głowie łeb koguta wzbudza największy respekt wśród pozostałych zielonoskórych pałętających się przy obozowisku, a Tamten z futrem jako jedyny nie boi się dwóch szablozębnych pupilków łowcy.
Pozostały entourage Kozroga to Byki pochodzące z jego plemienia. Gnar noszący sztandar, Morag nie rozstający się ze swym ołowomiataczem, oraz Nergoz.
Kiedy trzeba zapolować na wyjątkowo grubego zwierza, Kozgor zabiera do pomocy dwa tygrysy szablozębne, Gryź i Rwij które zazwyczaj trzymają się na obrzeżu obozowiska. Od czasów ostatniej wyprawy na tereny Sylvanii do menażerii Łowcy dołączyło kolejne indywiduum. Rolf von Spitze, szlachcic averlandzki, którego romans z jedną ze służek von Carsteinów skończył się dla niego pewną kłopotliwą przypadłością. Jako,że likantropię w Imperium leczy się ogniem lub srebrem a z nieumarłymi którzy rzucili na niego tą klątwe było mu nie podrodze, Rolf wybrał trzecią drogę, którą podpowiedziała mu jego nowo odkryta natura. Dołączył do stada największego i najstraszniejszego drapieżnika jakiego spotkał.
Jeśli ktoś przeczytał cały tekst od deski do deski to gratuluje, jeśli spotkamy się na żywo ma u mnie piwo ;)
Nie czytałem zgodnie z twoją radą ;) Ale oglądałem fotki :D
OdpowiedzUsuńŚwietne kociaki, Ogry również niczego sobie. Najmniej podoba mi się rzeźnik - za dużo krwi - ale taką miałeś wizję i to szanuję. Natomiast nie mogę wyczaić dlaczego jeden z ogrów ma inną podstawkę, nawet jeżeli ubrałeś to jakoś w jego historyjce to brakuje przez to spójności. OFC to tylko moje opinie. Malarsko zrobiłeś spory postęp!
Dzięki za komentarz :) co do ogrów to efekty zamierzone. Obwieszony złotem czarnuch odstaje od obdartusów z lodowych pustkowi, tak że podstawkę też dostał pasującą do swojego image i fluffu a nie do reszty. Wrzuciłem go do bandy bo pomysł w jednym z komentarzy pod notką z konwersjami bardzo mi się spodobał:).
UsuńFajny pomysł ba historię wilkołaka. :)
OdpowiedzUsuńMyślę jeszcze żeby zrobić mu figurkę człowieka i jakiś homerules, że na 1 przy rzucie przed grą, wystwiam go w ludzkiej formie bez sprzętu, zamienić się może w wilkołaka automatycznie jeśli zostanie powalony na ziemie albo oszołomiony.
UsuńA może Gnoblar-wilkołak jako postać dramatu?
UsuńTeż dobre :)
UsuńŚliczna, mega dopracowana banda z charakterem (i nadwagą). Dzięki za tekst i zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńCieszę się że się podoba w planach jest jeszcze obozowisko ale ze makieciarz zemnie kiepski to odwlekam to ile się da.
UsuńJakie to Ogrze! Figurki śliczne a historia za nimi stojącą ciekawa - nic tylko spotkać się kiedyś na polu bitwy (i liczyć, że ogry już jadły tego dnia)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze ze nie znoszę tych modeli nowych ogrów, ale po obejrzeniu twojego malowania jestem skłonny zmienić zdanie. Przedewszystkim swietne opisy i historie, za to ogromny plus. Ożywione opisem i imieniem figsy, robią ogromne wrazenie. Oby tak dalej...
OdpowiedzUsuńOgry same w sobie brzydkie ale jako baza do konwersji są niezłe. Dla mnie tak samo jak malowanie ważne jest dopisanie jakiejś historii do mideli ktorymj gram, pewnie dlatego że przede wszystkim jestem graczem rpg, gry bitewne przyszły później :).
Usuń