poniedziałek, 19 lutego 2018

Warhammer FRPG - Walter Neun, podsumowanie kampani Pokusa Arcylicza i Cienie pod Oldenlitz.

           Ostatnia notka dotycząca Waltera, była prezentacją postaci nowej kampanii osadzonej w "ponurym świecie niebezpiecznych przygód".  W między czasie zbierałem się do napisania raportu z sesji, ale czas uciekał, kampania się skończyła, rozpoczęła się następna z tymi samymi postaciami, a teraz i ona dobiegła końca. Pozostało mi więc jedynie podsumować losy mojej postaci. Streszczenie przygód QC wrzucił na Danse Macabre. Więc pozwolę sobie na lekki meta wpis dotyczący postaci i jak się nią grało.

           Walter zaczął jako ochroniarz w Oldenlitz, miasteczku opanowanym przez mroczny kult na czele którego stała Meduza.
           Drużyna z którą zaczął służbę w gildii opanowanej przez kultystów gotowa była sprzedać swe duszę pierwszemu lepszemu, który chciałby po nie sięgnąć.
          Jako, że wylosowana historia postaci pchnęła mojego bohatera w stronę gorliwego wyznawcy Sigmara, postanowiłem iść tym tropem.

          Walter nie był ani najlepszym wojownikiem w drużynie, mimo, że miał niezłe współczynniki do walki, to postać "Szczerego" mogła go zdjąć jednym strzałem, ani nie mógł liczyć na karierę łotra z mierną zręcznością.
Z charyzma poniżej 30pkt, oraz inteligencją i siłą woli na podobnym poziomie nie mógł też uważać się za wybitnego mówcę, czy przywódcę.

Dzięki temu sporo frajdy sprawiało mi na przestrzeni kolejnych spotkań takie manewrowanie w kolejnych przygodach żeby kości decydowały w jak najmniejszym stopniu co dalej, oraz korzystanie z pomocy lepiej uzdolnionych towarzyszy podrózy. Tym sposobem udało się Walterowi namówić kompanów, żeby zaatakowali Meduzę i uwolnili miasto z pod jej władania, mimo, że więcej na tym stracili niż zyskali.

      W kolejnej odsłonie przygód "Pokusie Arcylicza" Walter zmienił profesję z ochroniarza, na szpiega Świętego Oficjum z ambicją zostania Łowcą Czarownic. Nie był to już niedoświadczony młodzieniec, ale mężczyzna który sporo przeszedł w swoim życiu, w tym szkolenie w murach Inkwizytorium. Postanowiłem, że Walter będzie miał rys typowego łowcy czarownic, pełen podejrzeń, uprzedzeń i niezachwianej wiary w Sigmara, który bez mrugnięcia okiem posługuje się towarzyszami aby wypełnić misję. Bez wahania porzucił bezbronną kobietę na pastwe zielonoskórych, oraz zostawił dawnych towarzyszy na pewną śmierć, gdyż posługiwali się zakazanymi sztukami, krótko mówiąc z sympatycznego pełnego ideałów młodzieńca zmienił się w wrednego skurczybyka ;).

Odwiedzając kolejne graniczne Księstwa widział tylko zepsucie i macki mrocznych potęg sięgajace do samych szczytów władzy. Dopiero, kiedy spotkał Mira Haflocka niecoszalonego księcia, który twierdził, że przemawia do niego sam Sigmar, poczuł, że może faktycznie los sprowadził go w te niegościnne tereny w jakimś celu. Mimo wątpliwości postanowił wypełnić misję powierzoną mu przez Sigmara ustami Haflocka. Wielki finał oczywiście doprowadził do upadku niedoszłego Inkwizytora.

Kiedy okazało się, że dał wodzić się za nos Arcyliczowi (to już drugi nieumarły, który zmusił go do sprzeniewierzenia się własnym zasadom), postanowił. że dla zemsty jest gotowy poświęcić własną duszę, tłumaczył to sobie oczywiście dobrem ludzi na których miała ruszyć armia nieumarłych, uwolnił demony Slanesha mając nadzieję, że dwie mroczne potęgi wybiją się nawzajem, a w najgorszym wypadku jedna strona osłabi drugą na tyle, by śmiertelnicy mieli szansę ją pokonać.

         Podsumowując pewnie już nie wrócę do postaci Waltera, ale prowadzenie go sprawiło mi sporo frajdy. Było kilka heroicznych walk które udało się wygrać, sporo mieszania w głowach reszty drużyny oraz oczywiście epickie walki z potworami.
Dzięki staruszku, a teraz udaj się na zasłużoną emeryturę.

3 komentarze: