środa, 18 listopada 2015

Raport bitewny Warheim - Blood Dragons vs Dark Elves


Jakiś czas temu udało mi się spotkać z Quidamcorvusem i rozegrać dwie potyczki w Warheim. Relacja mojego przeciwnika dostępna jest tutaj. Ja oczywiście jestem spóźniony, ale za to opisze obie bitwy:). Na początek jeszcze tylko podziękuje QC za udostępnienie fotek.

Pierwsza Bitwa

Pierwsza z nich to rozegranie scenariusza "Święte źródło". Najlepiej podsumowałaby ją wypowiedź Krwawego Smoka skierowana do mrocznych adwersarzy:
“Ah you think darkness is your ally? You merely adopted the dark. I was born in it, molded by it. "

Konfrontacja była dość jednos stronna. Elfy widząc przewage liczebną nieumarłych, doszły do wniosku, że zmęczą przeciwników ostrzałem, oraz zaklęciami.





Rozstawienie makiet w obu bitwach. Skrzynia ze źródłem na środku. 


Ani jedno ani drugie nie zrobiło większego wrażenia na ghoulach, które nadzwyczaj żywo ;-) pobiegły w stronę świętego źródła (u nas skrzynia ze skarbami). QC bojąc się o swoich bohaterów zostawił Wieszczkę Khaina i dowódcę daleko z tyłu na skrzyniach, gdzie nie popisali się ani celnym okiem ani umiejętnościami splatania wiatrów magii. Mój nekromanta spokojnie wezwał kolejne zombie, które miały zapewnić wampirowi i dregom spokojne wydobywanie kosztowności.

W końcu doszło do pierwszego starcia pomiędzy Wiedźmą Khaina (nie mylić z Wieszczką) a jak, że bohaterskim zombie, które ochroniło ghoula przed jej szarżą. Za nim jednak doszło do poważnej wymiany ciosów, wampir z gwardzistą wydobyli wystarczającą ilość łupów i oszczędzili słabowite elfy, kończąc to spotkanie tylko paroma guzami po stronie Mhhrrocznych.





Sytuacja w ostatniej turze. 


Podsumowując QC grał bardzo zahowawczo, nie posłal wszystkich bohaterów pod źródło oddając wygraną już na starcie. Możliwe, że gdyby jego ostrzał oraz zaklęcia miały lepsze rzuty, to udało by mu się rozbić moją bandę, jednak dalej miałby nikłe szansen a zrealizowanie scenariusza. Widać tutaj długofalowe planowanie i dbanie aby bohaterowie już na samym początku nie złapali jakichś uciążliwych ran, co byłoby bardzo prawdopodobne przy walce wręcz z Krwawym Smokiem.





Nieumarły Poczet Krwawych Smoków w pełnej krasie. 









I tchórzliwa banda Mrocznych Elfów z Nagarroth ;).

Druga Bitwa

Łagodne obejście się z przeciwnikiem w poprzedniej potyczce zemściło się w kolejnym scenariuszu którym był "Syn Kupca".

Jako, że zostały te same strefy rozstawienia jak i układ makiet, pierwsze tury wyglądały niemal identycznie jak w poprzedniej bitwie. Syn kupca poruszając się losowo ochoczo podążał w stronę elfów. W sumie nie ma się co biedakowi dziwić, wybrać śmierdzące ghoule czy skąpo ubrane elfki sado maso ;).

QC nie przepubścił tej okazji, szybko przechwycił syna, co patrząc na zasięg ruchu elfów i starania NPC'a nie było trudne. Niestety pomimo moich szczerych chęci, nie dogoniłem elfa który uciekł z synem kupca po za krawędź stołu. Na szczęście, Krwawy Smok zasłużył na swój tytuł. Bez żadnych strat po swojej stronie, jego sługi przeprowadził regularną rzeź na przodownikach ideologii "gender", tak że nawet jeśli mieli trudnośc z określeniem płci przeciwnika równo kładli ich do piachy ;). Sam Krwawy Smok stał się celem magicznych pocisków Wieszczki, która w tej potyczce przypomniała sobie poprawne słowa zaklęcia i zabrała aż dwie rany wampirowi. Ghoule pomściły jednak swego pana w ostatniej turze wyłączając z akcji czarownice. Z ciekawostek, w trakcie gry aż dwa razy wypadło mi zdarzenie losowe - najemne ostrze, niestety po ostatniej potyczce miałem wyższy ranking i dwaj gladiatorzy wsparli tchórzliwe elfy. Na nie wiele się to zdało, pod koniec gry przy życiu został dowódca elfów, obaj gladiatorzy i przeklęty elf prowadzący syna kupca.

QC wygrał scenariusz realizując jego założenia, moja ekipa wyszła z tego spotkania bez szwanku, a wampirowi pomimo kilku zadraśnięć na pewno nie doskwierało pragnienie.

Na koniec wypada wspomnieć o miejscu naszych potyczek, Inny Wymiar klub w Katowicach jak widać ze świetną bazą makietową, gościnnymi gospodarzami i zimnym piwkiem, gorąco polecam! :)

4 komentarze:

  1. Trzeba mierzyć siły na zamiary i wykorzystywać atuty swej bandy. MElfy są dość szybkie ale miękkie i głupotą byłoby posyłać je do walki wręcz z twardymi ghoulami czy Krwawym Smokiem.

    Już nie wspominając o fantastycznych rzutach jakie miałem ;) Szczery byłby zachwycony, że ktoś może mieć takiego pecha jako on. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A tak było naprawdę:

    http://quidamcorvus.blogspot.com/2015/11/zagubiony-syn-kupca-raport-bitewny.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie szczegóły trochę pozmieniałem na usprawiedliwienie mam to że korzystałem tylko ze swojej zawodnej pamięci i trochę już minęło od spotkania. Przynajmniej wyniki starć zanotowałem poprawnie ;).

    OdpowiedzUsuń